Wojna w Ukrainie, wysoka inflacja, przerwane łańcuchy dostaw, rosnące koszty
prowadzenia działalności czy brak dostępu do taniego finansowania umożliwiającego
rozwój – z takimi zjawiskami będą musiały borykać się przedsiębiorstwa z różnych
branż, ale także jednostki samorządu terytorialnego przez najbliższe kilkanaście
miesięcy. To może oznaczać początek kryzysu w różnym wymiarze, w różnych miejscach
organizacji. Będzie to miało wpływ na niezadowolenie dostawców i partnerów, przełoży
się także na rozczarowanie pracowników i w końcu klientów. Jak więc przedsiębiorcy
czy samorządowcy mogą przygotować się na taką sytuację? Wydaje się, że wzrośnie
popyt na usługi firm, które potrafią zarządzać kryzysem w różnym wymiarze: fizycznym, informatycznym, prawnym, ale także komunikacyjnym.
Zacznijmy od analizy…
Kiedy otoczenie nie sprzyja rozwojowi biznesu, firma skupia się na tych elementach, które
pozwalają z jednej strony ograniczyć koszty, a z drugiej utrzymać udziały w rynku. Tylko
nieliczne organizacje są przygotowane na ekspansję. W takim momencie nietrudno o różnego
rodzaju sytuacje kryzysowe: włamanie hakerów, zatrzymanie produkcji, nieterminowe
dostawy towarów, bunt lub odejścia kluczowych pracowników czy niezadowolonych
klientów. Tego typu wyzwania mogą prowadzić do realnych strat finansowych, utraty
majątku czy reputacji całej organizacji.
Duża grupa przedsiębiorstw – jeśli nie większość – nie jest dobrze przygotowana do
zarządzania antykryzysowego. Brakuje rzetelnej analizy możliwości firmy w tym zakresie,
gotowych scenariuszy wyjścia z kryzysu czy nawet powołanego zespołu, którego
obowiązkiem jest przeprowadzić organizację przez taki incydent. Warto jednak zauważyć, że
część niebezpiecznych sytuacji można przewidzieć i się do nich przygotować, dotyczy to
zarówno ludzi, jak i odpowiednich zasobów.
Zarządzanie chaosem i popyt
Przedsiębiorstwa, grupy kapitałowe nawet bardzo zdywersyfikowane, zazwyczaj wiedzą co
stanowi ich core business i na czym zarabiają z korzyścią dla właścicieli, akcjonariuszy, ale i
pracowników. Zarządzanie sytuacją kryzysową raczej nie wchodzi do tego zakresu. Można
się tego uczyć, inwestować w wiedzę, ponosić kolejne koszty raczej przez miesiące. Pytanie
tylko po co? Na rynku funkcjonują wykwalifikowane firmy usługowe, które zarządzały
setkami sytuacji kryzysowych. Mają gotowe scenariusze antykryzysowe, kadrę, w końcu
doświadczenie. Zarządzanie antykryzysowe jest właśnie ich core businessem.
Z usług takich podmiotów warto na pewno skorzystać na etapie przygotowań do
potencjalnego kryzysu, ale przede wszystkim wtedy, kiedy taka sytuacja wybuchnie.
Oczywiście ten drugi przypadek wymaga większego zaangażowania ze strony firmy,
natychmiastowej reakcji i de facto gotowości do działania 24 godziny na dobę. Bo w
obecnym świecie medialnym, także social mediów liczą się przede wszystkim interakcje oraz
czas reakcji. Firma musi być dobrze przygotowana i gotowa do prowadzenia komunikacji tak,
aby spełniała ona oczekiwania różnych grup odbiorców: akcjonariuszy, pracowników,
partnerów czy klientów. Do aktywnego prowadzenia tego procesu w roli podmiotu
kształtującego określony wizerunek, a nie organizacji, która odpowiada tylko na niewygodne
pytania. Wydaje się wtedy zasadne skorzystanie z know-how usługodawców, którzy po prostu
mają w tym zakresie doświadczenie. Oczekiwany kryzys gospodarczy i problemy wielu
sektorów gospodarki mogą zwiększyć popyt na takie usługi, skoro pozwoli to ograniczyć
realne straty finansowe, ubytek majątku czy utratę reputacji. Należy pamiętać, że odbudowa
wizerunku może być zdecydowanie kosztowniejsza niż efektywna prewencja.
Michał Michalski dyrektor działu komunikacji korporacyjnej w ITBC Communication.